michal wisniewski michal wisniewski
194
BLOG

Avatar - marna lewacka agitka. O czym zapomnieli recenzenci

michal wisniewski michal wisniewski Polityka Obserwuj notkę 0

W pierwszym rzędzie zastrzeżenie - dalsza część mojej "recenzji" zawiera tzw "spoilery" - więc jeśli ktoś nie chce dowiedzieć sie o ważnych elementach fabuły - niech nie czyta.

Całkiem niedawno obejrzałem "Dystrykt 9". Choc wielu uznało ten film za calkowite fiasko i próbę przeniesienia rodzimych problemów związanych choćby z tzw "zderzeniem kultur" w klimat SF, wg mnie był to film interesujący i nowatorski. Jeśli chodzi o porównanie z obrazem Camerona, to między tymi dwoma produkcjami nie ma po prostu nawet skali porównania. Tak, Cameron nakręcił obraz fantastyczny pod względem efektów specjalnych. Oglądając go w kinie 3D rzeczywiście miało się wrażenie, iż ogląda się produkcję zupełnie innego gatunku.Tym niemniej - zdejmując owe imaxowe okulary - nie było już czego oglądać.

"Dystrykt 9" przedstawiał bardzo ciekawą sytuację - przypadkowe spotkanie dwóch światów. Sytuację diametralnie inną niż ta znaną z innych obrazów SF. Obcy nie są tam ani potężnymi władcami kosmosu - jak np było to w remake'u "Dnia, kiedy stanęła Ziemia" (który nota bene został tak zmieniony w stosunku do pierwowzoru, iż całkowicie pozbawił sensu swój tytuł) lub w bardzo udanym zresztą filmie "Kontakt". Przypadkowe spotkanie dwóch ras - z ktorych żadna nie jest na ów "kontakt" gotowa. Zarzuty braku logiki i spójności w "Dystrykcie" calkowicie bledną przy zupełnym misz-maszu filmu Camerona.

Wczoraj film starał się zrecenzować  Doktor No - http://doktorno.salon24.pl/ - jednak z calym szacunkiem do doktora, jego podsumowanie uważam za całkowite nieporozumienie. Po pierwsze obraz jest agitką i to wyjątkowo prostacką i nachalną. Po drugie - chyba wszystkim umknęło, ze całkiem na ekranach polskich telewizorów gościł film - który mógłby zostać uznany właściwie za pierwowzór "Avatara". Tym filmem była "Ziemia 2". Różnica jest jedynie taka - iz "Ziemia 2" to film (serial) naprawdę udany i ciekawy. Występują tam zresztą wszystkie zasadnicze motywy "Avatara" - mamy więc tajemniczą, wydawałoby się - prymitywną, zyjącą w symbiozie z planetą rasę, mamy ludzką kolonię, tajemniczy minerał, stanowiącą jakiś niezwykły żywy i inteligentny organizm planetę. Tamci obcy zresztą również urżadzają tejemnicze rytuały związane z :"oddawaniem Ziemi" przedstawicieli swojej rasy, byli też źli wojskowi i dobrzy naukowcy.

W filmie Camerona nie ma jednak żadnej atmosfery - ani aury tajemniczości, ani aury nieznanego świata, ani nowatorskiego spojrzenia na kino SF. Przypomina on najbardziej grę komputerową - która znalazła sie na naszych PC-tach, gdyż usłyszeliśmy o niesamowitych efektach specjalnych. I nie interesuje nas sam sens - ale oglądane na ekranie niebo, krajobrazy, gry świateł i cienia.

Ideologia - film nie jest nawet krytyką "amerykańskiego imperializmu" - film jest krytyką całej naszej cywilizacji i to dokonaną w sposób prostaki i głupawy. Nie wiem ile osób zwróciło uwagę na zdanie które wypowiada pod koniec filmu główny bohater - iż Ziemia została pozbawiona "przez nich" roślinności i zieleni.

Owszem, w filmie występują "najemnicy" a  nie żołnierze. Jedynym powodem była tutaj jednak chyba obawa Camerona przed pójściem "na całego". Film, w którym niebiesko-zielone człekopodobne stwory rzezalyby amerykańskich marines mógłby się po prostu w USA nie sprzedać.

Braki logiki są porażające. Najemnicy na obcej planecie (a właściwie księżycu) używający technologii rodem z XX wieku (no, może oprócz "Matrixowych" robotow - ale gdzie są do diabła czołgi???), wielka matka-ziemia, na której wszystko zżera się ze wszystkim - co nie przeszkadza jednak skrytykować chcących "zeżreć" surowiec o antygrawitacyjnych własciwosiach ludzi. Nijak ewolucyjnie nie pasujących do owej zżerającej sie przyrody Na'vi nawet nie ma sensu tłumaczyć.

Jak można najkrócej podsumować "Avatara"? Mix "Ziemi 2" z badziewiami typu serialu "Star Gate". A wszystko podlane jakimś antycywilizacyjnym sosem. Zamiast ostatniej sceny, w której najemników/ ludzi atakuje lokalna flora i fauna Cameron mógłby wrzucić np obraz ataku 100 tys aktywistów antyfuterkowych i wegetariańskich  - i nie wyszłoby bardziej bez sensu. Sceny ze strzałami z łuków przebijającymi osłony kabin pilotów lub granaty wrzucane do śmigieł "bombowca" mogłyby równie dobrze znaleźć się w kolejnej części "Nagiej broni".Tyle, że tam przynajmniej Leslie Nilsen był śmieszny.

"Dystrykt 9" - swoim brakiem nachalności sprawiał iż autentycznie mogliśmy "trzymać kciuki" za nieporadne i nieco przygłupawe "pasikoniki". Pod koniec "Avatara" marzyła mi sie jedynie scena z porządnym atomowym grzybem nad świecącym, świętym drzewkiem Na'vi.

Film nie ma żadnej głębi ani nie zawiera żadnego przekazu, o którym można pogadać przy piwku. Jest płaski jak decha i momentami najzwyczajniej  irytujący.

"Rewolucja Francuska zaczyna się wciąż na nowo, bo wciąż mamy do czynienie z jedną i tą samą rewolucją. W miarę jak posuwamy się przed siebie, jej finał oddala się i ginie w mroku (. . . ). Zmęczyło mnie ciągłe branie za port tego, co okazuje się zwodniczą mgłą, i często zapytuję sam siebie, czy rzeczywiście istnieje ów stały ląd, którego tak długo poszukujemy, czy naszym przeznaczeniem nie jest raczej nieskończone żeglowanie po pełnym morzu". Alexis de Tocqueville . Informacja dodatkowa - Ponieważ ten blog to nie chlewik, mr offy i tym podobna zbieranina wstępu tutaj nie ma.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka