Slowa "lewacka" uzylem troche na wyrost - bo nie wiem czy te logike da sie tylko i wylacznie sprowadzic do "lewackosci". Moze ma wiecej wspolnego z syndromem sztokholmskim? Sa bowiem jednostki w spoleczenstwie ktore jak sie je zamknie w piwnicy z takim austriackim Fritzlem - jesli ewentualnie dojdzie do odbicia silowego zakladnika zaczna analizowac wszystkie dobre strony porywacza a pozniej nawet dojda do wniosku ze oddzial antyterrorystow to były zwykle bandziory ktore symbolicznego Fritzla poturbowaly. A on na pewno mial jakies racje.
Przeczytalem to cos:
http://iszbin.salon24.pl/515435,nasze-matki-nasi-ojcowie-czyli-kac-polska
Jeśli o coś Polacy winni zgrzytać zębami, to o to, że Niemcy potrafili nakręcić coś wciągającego (szokującego ale dającego też do myślenia), a nie kręcą tani ,,polski mesjanizm.’’ Nasze filmy są takie same, jak nasze prawactwo: jednowymiarowe, czarno – białe, a przez to ZAWSZE ZAKŁAMANE. I tu też tkwi różnica.
No i wlasnie tutaj dochodzimy do sedna - dlaczego Polacy chca takich "jednowymiarowych filmow" - dlaczego np nie nakrecic czegos "wielowymiarowego" - np pokazac obrone przed bolszewikami "wielowymiarowo"? Troche zadnych wbijania na pale polskich dowodcow i zaczytujacych sie rosyjska literatura wrazliwych rosyjskich oficerow? Albo czegos bardziej wielowymiarowego o Katyniu - jakiegos polskiego oficera co to bedzie czystym skurwysynem i strzelajacego w glowy (ale z rozterkami) rosyjskiego soldata?
Oczywiscie podobnym obszczymurkom nie przyjdzie do glowy najprostsza odpowiedz - Niemcy "wielowymiarowoscia" wybielaja swoja historie. Czyli robia sobie dobrze. Dla Niemcow "wielowymiarowosc" to wlasnie ow mesjanizm - bo chca pokazac siebie w lepszym swietle niz wskazuje kontekst historyczny. Jednym slowem - inni powinni pokazywac siebie w najlepszym mozliwym ujeciu, a my oczywiscie powinnismy uprawiac samobiczowanie.
Wielowymiarowosc jest b.fajna - tylko dlaczego istnieje srodowisko ktore zada tej "wielowymiarowosci" od ofiary a nie od sprawcy? I jeszcze durnowato sie cieszy?
Z wielowymiarowoscia bynajmniej nie maja problemu Amerykanie - dla nich amerykanscy zolnierze to bohaterowie, a ta reszta to ta reszta.
Problem ze srodowiskiem "wielowymiarowym" jest taki ze w ogole traktuje sie je powaznie - a tymczasem ono powazne nie jest. Ilekroc bowiem czytam takie brednie przypominaja mi sie slowa Antoine de Saint-Exupéry - "Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać".